Film „Zew krwi” (2020)

by fajnyrodzic

Wprawdzie lektury powieści Jacka Londona czytane z dziećmi są jeszcze przed nami, jednak lubimy ich atmosferę i cieszymy się na każdą wiadomość o powstaniu ekranizacji (chociaż, oczywiście, te miewają różny poziom).

Dwa lata temu cieszył nas animowany „Biały kieł” (https://www.fajnedziecko.pl/bialy-kiel-alexandre-espigares-2018/), znakomicie zrealizowany, świetnie zaanimowany film o alaskańskim wilku radzącym sobie w surowym świecie tej północnej wersji Dzikiego Zachodu. Teraz natomiast premierę miał „Zew krwi” na podstawie powieści Londona, z rolą Harrisona Forda.

Film opowiada o Bucku, wielkim bernardynie, do pewnego czasu mieszkającym w wygodnych warunkach u mądrego sędziego na południu Stanów. Pewnej nocy jednak Buck zostaje wyrwany z sielanki i porwany do pracy w kanadyjskim Jukonie, gdzie właśnie wybuchła gorączka złota, poszukiwaczom potrzebne są więc juczne zwierzęta do pomocy.

Podobnie jak to było w „Białym kle” w przypadku Alaski, tak i tutaj kanadyjski Jukon przedstawiony jest jako ziemia surowych praw i twardego przetrwania. Co poniektórym wydaje się, że jedynym prawem ziemi jest prawo silniejszego, Buck jednak – kiedy już przywyknie do ciężkich warunków życia – udowadnia, że wspieranie się wzajemne i pokonywanie przeszkód wspólnie z bliskimi jest nie tylko skuteczniejsze, ale także daje o wiele większą satysfakcję niż udowadnianie innym swojej fizycznej przewagi.

Film „Zew krwi”

Film „Zew krwi” jest spełnieniem naszych oczekiwań wobec takich opowieści: jest dzika przyroda (pięknie, czasem nawet zbyt malowniczo przedstawiona), są przedstawione ważne relacje i wzajemne wspieranie się, jest też walka z surową przyrodą i chciwymi ludźmi. Buck jednak ma szczęście: z jednej strony jego dobry charakter przysparza mu przyjaciół, z drugiej większość z jego właścicieli to ludzie mądrzy i szanujący psa, dbający o niego. Jasne, na ich drodze stają tępi, bezduszni chciwcy, jednak udaje się ich pokonać dzięki wspólnemu zaangażowaniu.

To film także o odnajdywaniu siebie. Buck swoje miejsce znajduje wreszcie w dzikim, wilczym życiu w lesie, a jego „zew krwi” przedstawiony został (bardzo ładnie) jako czarny wilk ze złotymi oczyma, który co jakiś czas objawia się psu, by wskazać mu drogę. Bo Buck na Jukon został przewieziony siłą, jednak ostatecznie to tam odnajduje swój prawdziwy los, a więc i szczęście. Jest to więc historia odwrotna od tej pokazanej w znakomitej „Alfie” (dostępnej teraz na HBO Go), gdzie to wilk stawał się psem – tutaj pies odnajduje siebie w wilczym życiu. Oba filmy przedstawiają jednak skomplikowaną relację ludzi (i zwierząt) z siłami natury, relację nagradzającą, pod warunkiem, że natura zostaje potraktowana z należnym jej szacunkiem.

Może Ci się spodobać