„Marona – psia opowieść” w usługach VOD

by fajnyrodzic

Na majówkę, którą spędza się w domu, polecamy francuski film animowany „Marona – psia opowieść”, wyreżyserowany przez Ancę Damian, rumuńską reżyserkę, ze scenariuszem jej syna Anghela i muzyką Pablo Pico.

Damian możemy w Polsce znać ze znakomitego, fabularyzowanego dokumentu animowanego „Droga na drugą stronę”, opowiadającego o tragicznym losie Claudiu Crulica, Rumuna oskarżonego – jak twierdził, fałszywie – o kradzież portfela, który to zagłodził się w krakowskim areszcie, w proteście przeciwko złemu traktowaniu. Sprawa odbiła się szerokim echem po opisaniu jej przez Małgorzatę Nocuń w „Tygodniku Powszechnym” (https://www.tygodnikpowszechny.pl/sprawiedliwosc-po-polsku-132193) – dymisję złożył wtedy m. in. szef rumuńskiego MSZ. Piszemy o niej, by pokazać, że w swojej twórczości Anca Damian sięga po najpoważniejsze tematy, dlaczego więc nakręciła animację skierowaną także do dzieci?

„Marona – psia opowieść” w usługach VOD

Film opowiada historię suczki Dziewiątki, która dostaje tę protezę imienia bo urodziła się jako dziewiąte szczenię. Potem jej imiona zmieniają się tak często jak właściciele, dlatego Marona – jak będzie się wabiła na końcu – nie przypisuje im znaczenia. Ważne są dla niej zapachy – to dzięki nim poznaje ludzi i otoczenie, a musi być uważna, bo nie ma łatwego życia. Kiedy po jednym dniu zostaje wyrzucona z pierwszego domu, trafia na śmietnik w poszukiwaniu jedzenia. Tam znajduje ją akrobata Manole, okazujący się wspaniałym nie tyle właścicielem, co kimś na kształt ojca. Jest czuły i troskliwy, wie też, że dobre życie w znacznej mierze zależy od zadowolenia z tego, co się ma, a nie z marzenia o tym, co chciałoby się mieć. Tym trudniejsza jest więc jego decyzja o dołączeniu do cyrku – z początku odmawia, bo nie chcą go wziąć razem z Dziewiątką, wyraźnie jednak marzy o tej pracy, jest rozerwany pomiędzy karierą a miłością do suczki, zaczyna pić… Ostateczne Marona zostaje znaleziona na placu budowy przez Istvana. Jej kolejny człowiek, jak sama o nich myśli, jest nie mniej troskliwy i czuły od Manole, jednak i on musi przenieść Maronę w inne miejsce – jego ciężko chorująca matka jest dla niej zagrożeniem. Suczkę bierze zakochana w sobie koleżanka Istvana, która ostatecznie pozbywa się psa. Teraz znajduje ją mała dziewczynka Solange, z którą Marona spędzi już resztę życia, znaczonego momentami bliskości, ale także niechęci i oddalenia. Znajdzie też wsparcie z nieoczekiwanej strony.

Marona – psia opowieść” to przede wszystkim znakomity odpoczynek od animacji pixarowsko- disneyowskich. Nadmiar widoczności filmów o tej komputerowej i obłej estetyce może być męczący, dlatego filmy takie jak „Marona…” traktujemy jako odtrutkę. Jest bujnie, kolorowo, soczyście, animatorzy zdają się nie przejmować żadnymi nieprawdopodobieństwami, ale tworzą dzieło spójne w swoim bogactwie.

Dużą rolę gra też znakomita muzyka Pablo Pico, odpowiednio budująca nastrój grozy w budzącej niepokój scenie wędrówki małej Marony po bardzo podejrzanej dzielnicy, pełnej umięśnionych typków, striptizerek i barów. W innych momentach muzyka podkreśla sentymentalny nastrój, nie popadając jednak w kicz.

Siłą filmu jest pokazanie kompletnie nieprzesłodzonej historii w sposób pełen czułości, ale także niepozbawiony lęku, odrzucenia, zdrady, porzucenia. Autorzy wizualnie i muzycznie dostosowują sceny do nastrojów Marony, a świat wyobrażamy sobie z jej punktu widzenia: niewielkiego stworzenia otoczonego wielkim miastem (rzecz dzieje się w Paryżu). Marona jest na przemian porzucana i przyjmowana, uczy się z tym żyć, chociaż do końca będzie bała się kolejnej rozłąki. Ten strach przypłaci życiem, a jej śmierć jest zarówno początkiem jak i końcem filmu.

Film z pewnością jest arcydzielny: opowiada w poruszający, ale nie sentymentalny sposób o tym, czego Marona pragnie (głównie stabilnej relacji) i co dostaje (z tym bywa różnie). To film, który poważnie traktuje swoich widzów, nie infantylizuje tak zwanych poważnych tematów jak śmierć, samotność i rozłąka – chyba głównie dlatego od początku do końca utrzymał uwagę naszych dzieci, mimo, że pozbawiony jest wszystkich tych fajerwerków, które znamy z produkcji Disneya i Pixara.

Dodatkowym bonusem dla miłośników (takich jak my) „Przystanku Alaska” jest polski lektor, Janusz Szydłowski. Ewokując znakomity amerykański serial, idealnie pasuje do filmu „Marona – psia opowieść”.

Jeśli szukacie innych filmów z mniej głównonurtową kreską czy animacją, poczytajcie jeszcze nasze omówienia filmów „Pudłaki” (https://www.fajnedziecko.pl/pudlaki-2014/), „Pachamama” (https://www.fajnedziecko.pl/pachamama/), „Biały Kieł” (https://www.fajnedziecko.pl/bialy-kiel-alexandre-espigares-2018/), „Chłopiec i świat” (https://www.fajnedziecko.pl/chlopiec-i-swiat-2013/) czy „Odwrócona góra” (https://www.fajnedziecko.pl/odwrocona-gora/).

Więcej omówień znajdziecie w sekcji „Bajki i filmy”: https://www.fajnedziecko.pl/dla-dzieci/bajki-i-filmy/.

Może Ci się spodobać